Grzegorz Łapanowski popularny polski kucharz znany z program kulinarnych wybrał się nad polskie morze. Uważa ,że Bałtyk w tym roku jest popularny wśród celebrytów i nic dziwnego ponieważ plaże są piękne . Natomiast to co zobaczył po za plażami porównuje do „nowotworu oczu”.
„Folia, tektura, pianka, polbruk, wiata, szyld, neon, słomka, stragan, tacka, frytura, flagi i płachty. Non stop, w kółko, na okrągło. Nie wiem gdzie jestem, bo przestrzeń publiczna, zlewa w jeden tandetny, tymczasowy obraz. Niczym tabor targowy, stragan przy stadionie dziesięciolecia, chiński bazar. Regionalizm, architektura, design – to prawie nie istnieje. Jest za to Pepko, Polo Market, Żabka, Biedronka i Netto. Jest jakaś niekończąca się ilość piwa w puszcze i plastiku, frytek, ryby nie wiem skąd i totalny architektoniczny chaos. To jak nowotwór oczu, upadek urbanizmu, kataklizm architektury i ugór kultury.
W trakcie krótkiego pobytu znalazł Łapanowski kilka rzeczy ,które pozytywnie go zaskoczyły. Natomiast uważa ,że w kuchni można jeszcze wszystko zmienić wystarczy trochę dobrej woli i estetyki.
„Myślę że jest nas więcej, których boli widok polskich kurortów, tych nad morzem i nad jeziorami, tych w górach i zjazdów przy drogach. Frytki poganiają, schabowego, surówka przeplata się z żurkiem, a dostawczaki firm dystrybucyjnych dla gastronomii mijają się na wąskich drogach dowożąc gotową garmażerkę, mrożonki i syropy do lemoniad. Podane na tacce, przy piwnej ławie, gdzieś między płotem, a śmietnikiem, między straganami, na kostce bauma. W kurzu i zgiełku, przy akompaniamencie łomoczącej muzy.
Mimo rozczarowań jakich doznał Łapanowski ma chęć wrócić na polskie plaże oby było lepiej.