Maryla Rodowicz wspomina wielką artystkę Vilettę Villas, która zasłynęła swoim pięknym wokalem oraz nie powtarzalnym wyglądem w czasach PRL-u. Diwa była wówczas uważana za “polski symbol seksu”. Jak każda artystka miała na koncie dużo sukcesów, ale również zdarzały się wpadki. Jedną z nich postanowiła skomentować Maryla Rodowicz w rozmowie z portalem “Fakt”.
“Sytuacja miała miejsce, gdy Violetta grała recitale w Teatrze Syrena. Jej wejście na scenę było wymyślone w ten sposób: jest ciemno, ludzie nic nie widzą i dopiero w momencie, w którym Villas wchodzi na scenę, zapala się światło – zaczęła Rodowicz.
Dla widzów z pewnością był to nie zapomniany występ.
“Nie mogła zmieścić się w przejściu na scenę, bo miała na sobie wielką krynolinę. Musiała więc ją podnieść i weszła spóźniona, trzymając tę skomplikowaną spódnicę podwiniętą niemal przy biuście. Muzyka zaczęła grać i zapaliło się światło. Okazało się wtedy, że Violetta nie miała majtek! – kontynuowała Rodowicz.
Przypomnijmy, że artystka zmarła 5 grudnia 2011 roku. Jej śmierć była wielkim szokiem dla nas wszystkich.