Taco Hemingway to obecnie jeden z najpopularniejszych raperów w Polsce. Tak naprawdę nazywa się Filip Szcześniak i jest autorem między innymi utworu “Deszcz na betonie”. Raper jest bardzo skryty, pilnuje swojego życia prywatnego i nie udziela wywiadów. Ostatnio podczas rozmowy z Jackiem Balińskim i Bartkiem Strowskim zdradził kilka szczegółów ze swojego życia prywatnego. Przyznał, że jest domatorem jak jego rodzice:
“Po prostu lubię siedzieć w domu. Zawsze byłem internetowo-komputerowym dzieciakiem. Moi rodzice też są domatorami i są z tego powodu bardzo dumni. Mama zawsze pilnie się uczyła i była niezwykle sumienna, pracowita. Przy każdej okazji powtarza, że nigdy w życiu nie imprezowała. Gdy podczas świąt wypije kieliszek wina, widać po niej, że jej organizm ma niską tolerancję na alkohol.
Muzyk wyznał, że ukochana Iga Lis z, którą jest w związku od 1,5 roku pomogła mu wyjść z domu:
“Gdy już osiągnąłem pewien stopień popularności, niemal w ogóle przestałem opuszczać mieszkanie. Od jakiegoś czasu jednak staram się zmieniać moje nawyki, w czym bardzo pomaga mi dziewczyna. Jeszcze do niedawna nie chciało mi się wyjść do restauracji i do kina, skoro mogę sobie coś zamówić i odpalić Netfliksa. Na szczęście coraz bardziej rozumiem, że człowiek jest istotą społeczną. W Londynie bardzo dużo pracuję w domu, ale dostrzegam już, że choćby wyjście do sklepu spożywczego czy uśmiech drugiej osoby dobrze wpływają na zdrowie psychiczne.
Natomiast o rodzicach mówi bardzo ciepło. Mieszkają co prawda za granicą, ale artysta chce utrzymywać jak najbliższe kontakty. Matka mieszka w Brukseli i pracuje w korporacji a ojciec założył rodzinę w Hiszpanii.
Talent pisania odziedziczył po matce:
“Jeszcze na studiach zaliczyła przelotny romans z dziennikarstwem. Ma świetne pióro! Czasem zdarza mi się zerknąć do jej starych tekstów i zastanawiam się, jak potoczyłoby się jej życie, gdyby zdecydowała się pójść tą drogą. Zaczynała jako sekretarka, ale zaszła bardzo wysoko w korporacyjnych strukturach. Jest dyrektorem HR-u. Zrobiła sporą karierę w biznesie, ale każdy awans oznaczał dla niej przeprowadzkę w coraz to dalsze miejsca. Najpierw pracowała w biurze na Ostrobramskiej, później w Sochaczewie, we Włocławku, Dębicy, słoweńskiej Lublanie, potem w Brukseli.
Bliski kontakt z matką oraz częste podróże do Brukseli mają swoje odbicie w utworach muzyka.
“Te przeprowadzki pewnie trochę ciążyły jej na psychice. Namawiam mamę, żeby napisała książkę o kulturach korporacyjnych. Przez lata zaobserwowała bardzo dużo i gdy mi opowiada o tym, co się tam wyprawia, to jest aż zabawne. Język korporacyjny to tragikomedia. Zakłamanie na poziomie tajemnicy poliszynela. Każdy wie, ale trzeba trzymać pozory. Mój ojciec tego nie wytrzymał, a mama potrafi sobie z tym poradzić.